Jako weganin mam prawo wypowiedzieć się na temat tego, co najbardziej przeszkadza mi w innych weganach, racja? To nie będzie złośliwa krytyka, a raczej konstruktywna, z której wyciągniesz dla siebie bardzo, bardzo ważny wniosek.
Nie, rzeczą, która mi przeszkadza w weganach nie jest agresja, natarczywość czy fanatyzm kojarzony z wegan-nazi.
Ale zacznijmy od tego, co najbardziej doceniam u wegan- chęć pomocy słabszym istotom. To wspaniałe i godne podziwu, gdy jakaś osoba bezinteresownie podejmuje wysiłek, by zatrzymać cierpienie niewinnych istot. Zwłaszcza, gdy wokół panuje przekonanie, że to jest NORMALNE. Zabijanie jest normalne? Kurde, gdzie ja się urodziłem? Ah tak, XXI wiek- a ludzie nadal nie zrozumieli, że zabijanie jest niemoralne. A weganie muszą nadal to tłumaczyć.
Okej, więc kocham was, drodzy weganie za to, że chcecie coś zmienić. Kocham was, bo naprawdę coś zmieniacie. Ale, wiecie co? Większość z was to lenie, dupki i konformiści. Tak, dobrze słyszycie (wy, którzy faktycznie nimi jesteście). Jeśli poczułeś oburzenie, czytając to, to zadaj sobie dlaczego? Czyżbym miał rację?
Problem z weganami jest taki, że KAŻDY chciałby, żeby zaistniał świat bez cierpienia. KAŻDY z nas marzy o tym, by zwierzęta były dobrze traktowane, nie zabijane.
Ale zadajmy sobie pewne pytanie. Nie bójmy się trudnych pytań:
ILU z nas naprawdę robi coś, by stworzyć ten lepszy świat bez cierpienia?
Jasne, to, że nie jesz zwierząt ani nie uczestniczysz w ich wyzysku ma OGROMNE znaczenie. Ale nie powiesz mi, że ten jeden krok wystarczy, by zmienić świat na lepszy? Może w 0,0001%? Może w 0,0000001%. Czy uważasz, że to wystarczy?
Problem z weganami jest taki, że wielu naprawdę uważa, że to wystarczy. A ja sądzę, że to nie wystarczy.
Dlaczego?
Bo skoro możesz uratować 1000 zwierząt, dlaczego ratujesz „tylko” 100?
Gdy widzisz wegetarianina, pytasz go- dlaczego jesteś TYLKO wegetarianinem, skoro możesz być weganinem i ratować więcej zwierząt?
Alegorycznie- wielu wegan powinno zapytać- dlaczego ratuję tylko „X” zwierząt, skoro mogę uczestniczyć na bardzo wiele sposobów w tym, by uratować icj 10 razy więcej? Albo może 100. Może 1000.
Wegański aktywizm jest tak łatwy, jak nigdy wcześniej. Jedno udostępnienie posta, który dodał ktoś inny, może sprawić, że dotrze on do dodatkowych 100 osób. Z tych 100 osób na pewno jakaś część ma na tyle dużo empatii i na tyle otwarty umysł, by go zrozumieć. Nawet jeśli nie zrozumie go bezpośrednio po przeczytaniu, to w jej podświadomości zostanie ta informacja, a potem, gdy jeszcze kilka osób udostępni podobne posty, informacja stanie się na tyle niewygodna, że dana osoba faktycznie zechce przynajmniej spróbować weganizmu.
Dlaczego wielu wegan nie korzysta z DARMOWYCH opcji na wegański aktywizm, a nawet z tych, które pozwalają im zarobić? Bo są dupkami. Są przekonani, że skoro nie jedzą zwierząt, to wystarczy. Nie są w stanie przyznać, że można robić więcej. Ego im nie pozwala, tak samo jak mięsożerca nie chce wierzyć, że w ogóle może wpłynąć na zredukowanie cierpienia na świecie, nie jedząc zwierząt.
Pewnego dnia zaoferowałem pracę, która polega na tłumaczeniu tekstów i kasowaniu z nich treści, które są niezgodne z weganizmem. Stawka 5 pln za jeden krótki tekst, który można zrobić w 5-10 minut pozwalała zarobić od 30 do 40 pln netto za godzinę (bo wysyłałem max. 8 tekstów na raz), co uważam za dość dobrą i łatwą opcję na zarobek. Cała idea polegała na tym, że we wszystkie te teksty wrzuciłbym jakąś zachętę do spróbowania weganizmu, zatem czytelnik owych treści dostałby bodziec, który może przyczynić się do zmiany myślenia. Głęboko wierzę w możliwość programowania podświadomości. Ba- każdy psycholog powie Ci, że to działa. Zatem po odpowiednio dużej liczbie informacji kojarzących weganizm z dobrymi zmianami, czytelnik w końcu sam ma szansę chcieć go spróbować. A gdy spróbuje, ma szansę z nim zostać. A gdy zostanie, ma szansę polecić go innym. Tak się robi zmiany.
Do mojej pracy zgłosiło się ponad 35 osób i poświęciłem ponad 3 dni, by wszystkim tym osobom wysłać teksty, które mogą tłumaczyć (za pomocą google tłumacz), a jedynie 4 (!) z tych osób oddały mi gotowe teksty.
Rozumiem, jesteśmy tylko ludźmi. Każdy ma problemy, każdy ma swoje zajęcia (chociaż w ogłoszeniu napisałem, że to raczej praca dla bezrobotnych, dla których każdy grosz się liczy, bo nie wiem, czy będę w stanie utrzymać stałą ilość zleceń). Ale dlaczego ja mogę, mimo naprawdę wielu przepracowanych godzin i wielu problemów, z którymi się mierzę, robić tak dużo, a inni nie?
Ponieważ ja chcę. Inni- nie.
I To właśnie jest duży, duży problem.
Oczywiście nie jestem sam. Są wegańscy aktywiści, którzy głośno protestują na ulicach. Naprawdę należy się wam za to korona. Są ludzie, którzy tak jak ja- działają w internecie. Twórcy treści na TikTok czy YouTube, copywriterzy, twórcy przepięknych i pysznych przepisów- dla was (nas) też korona!
W sensie- taka złota, a nie ten wirus (kaszlkaszl) .
Wiecie, co myślę? Że gdyby każdy weganin i weganka miała odwagę, chęć i samodyscyplinę, by cokolwiek tworzyć, w sensie- dowolne treści w internecie, promujące weganizm- świat szybko stałby się wegański. Bo napływ informacji zachęcających do weganizmu byłby tak powszechny, że żaden mięsożerca by nie wyparł wszystkich argumentów.
Myślisz, że weganie jedzą trawę?
Boom! 100 różnych zdjęć pysznych, wegańskich dań. No i się zastanawiasz (niektórzy się zastanawiają)- a może jednak można dobrze zjeść na tym całym wege-zjebaniźmie? Hmmm?
Myślisz, że człowiek potrzebuje mięsa, bo w roślinach nie ma aminokwasów, tylko waminokasy? Boom! Badania naukowe, badania, badaaaania. Wegamizm jednak jest zdrowy? Hmmm?
Myślisz, że weganie są słabi? Boom! Adam Kunicicki albo Radek Zarzycki- chłopy, co jedzą trawę, a jednak mają bicepsy większe, niż Ty nogę. A może jednak ten cały waginizm, czy jak to tam zwą, nie jest taki zły?
I tym oto sposobem można by zmienić przekonania milionów ludzi. Ale po co, nie? Łatwiej sobie poleżeć na kanapie i ponarzekać. A potem pewnie czuć się lepszym, niż ktokolwiek, bo się nie je zwierząt. Problem w tym, że żeby czuć się lepszym, musiałbyś lub musiałabyś robić coś naprawdę większego, niż robi większość. A skoro poprzestajesz na tym, co robisz obecnie, zadaj sobie pytanie- jaki jest Twój cel w życiu? Niejedzenie zwierząt, czy ratowanie ich?
Bo jeśli to drugie, to zapewniam, że nawet nie jesteś w 1% drogi do tego celu. Nikt nie jest. Ani ja, ani moja stara, ani Gary Yourofsky, aka Bóg weganizmu.
Dlaczego? Bo to NIEWYOBRAŻALNIE długa droga, ale i niewyobrażalnie potrzebna.
Informacja jest najpotężniejszym, czym weganie dysponują. Używaj jej. Nie tak jak większość wegan- udostępniając posta co niedzielę. Rób coś ratującego zwierzęta przez godzinę dziennie. Nie da się? Haha. Da się, tylko szukaj rozwiązań.
Nie kieruję tego tekstu do osób, które SERIO nie mają możliwości robić więcej z tego czy innego powodu. No ale 90% z was nie znajduje się w tej uprzywilejowanej grupie, stety i niestety. Za każdym razem, gdy masz możliwość pośrednio uratować jakieś zwierzę przez choćby subtelną promocję weganizmu- po prostu to zrób. Jak nie chcesz wyjść na freaka wśród znajomych, rób to wśród nieznajomych. Jak nie pasuje Ci pisanie artykułów, twórz memy albo grafiki. Jak to też nie, sklej książkę kucharską i sprzedaj na Etsy. Jak to też nie, użyj tekstów PLR i lekko je edytuj, by promowały weganizm, a potem wklej je na swojego bloga. Masz SETKI OPCJI.
Za każdym razem, gdy wybierasz odpoczynek, kiedy się wahasz, czy leniuchować, czy coś zrobić dla weganizmu, uznajesz swoje własne dobro i wygodę za ważniejszą, niż los zwierząt. Jak mięsożerca. Booom! Ale wjazd na ambicję, co? Nie traktuj tego jako ofensywy, serio. To tylko motywacyjna gadka gościa, który ma już dość bierności pod przykrywką działania. Tylko i aż, bo jeśli owa gadka w jakikolwiek sposób Cię porusza, może ma chociaż ziarno prawdy. Może możesz więcej, niż robisz obecnie, a nawet więcej, niż Ci się w ogóle wydaje?
Jeśli chcesz ratować zwierzęta, rób to! Jak szef. Jak kozak. Jak maniak. Jak pracoholik. Albo jak ktoś, kto widzi w tym sens, bo w sumie tyle wystarczy, by mieć tak gigantyczną motywację, jak ja. Piszę ten tekst o szóstej rano. Produktywność już od początku dnia. Nie. Nie mogłem spać. Czemu nie próbuję? Bo wolę pisać.
Nie to, żebym robił z siebie jakiegoś Elona Muska produktywności, bo daleko mi do tego, ale jednak- masę wyrzeczeń jestem w stanie zrobić dla zwierząt.
Ty też? Czy Netflix ważniejszy?
Jak chesz ratować zwierzęta, rób to tak, żeby mieć poczucie, że faktycznie zmieniasz świat. A jak nie chcesz, może wróć do wegetarianizmu, skoro łatwe opcje są dla Ciebie jedynymi, na które Cię stać? Ja myślę, że stać Cię na więcej. Nie znam Cię, ale 99% ludzi nawet nie wie, jak wiele mogą zrobić.
A ten jeden procent, który wie? On zmienia świat. Też chcesz go zmienić, czy cierpienie zwierząt Ci pasuje?